poniedziałek, 10 lutego 2014

One Part Marcesca " Ludzie ranią tak mocno jak ich kochasz"

Francesca to 16 latka mieszkająca w Włoszech a dokładniej w Rzymie. Mieszka obok wielkiego teatru razem z bratem Lucą i rodzicami. Całe jej życie było beztroskie. Żyła pełnią szczęścia. Kochała swój kraj, ale pewnego dnia coś się zmieniło...
- Fran!
- Nie mamo... ja mam tutaj przyjaciół, szkołę, chłopaka!- Włoszka krzyknęła przez drewniane drzwi. Zamknęła się w swoim pokoju, usiadła na łóżku i zaczęła płakać. Pierwszy raz w życiu czuła taki ból. Za tydzień miała opuścić swój ukochany Rzym...

Tydzień później



                  Francesca od czasu przeprowadzki stała się nieśmiała. Często spacerowała po parku bez celu, grała na gitarze i śpiewała. Te pasje dawały jej szczęście. Nie mogła się przyzwyczaić do nowego miejsca, gdzie nie znała języka, którym oni się posługiwali. Tam, we Włoszech, zostawiła swojego chłopaka, Francesco. Rodzice posłali ją na lekcje hiszpańskiego, a gdy po 2 miesiącach opanowała go bez problemu zaczęła uczęszczać do zwykłej szkoły nazywanej przez jej uczniów "On Beat".

                   Włoszka  przekroczyła próg szkoły i rozejrzała się wokoło siebie. Długie korytarze z szafkami na książki, były takie kolorowe, jak tęcza. Dlatego właśnie wybrani nastolatkowie chcieli chodzić właśnie tutaj. Przy jednej z szafek stał wysoki brunet. Spojrzała na niego i od razu zakochała się w jego zielonych oczach i szerokim uśmiechu.

- Hola!- zawołała jakaś dziewczyn podchodząc do Francesci. - Jestem Violetta i mam za zadanie oprowadzić cię po mojej szkole.
-Ciao! Jestem Francesca- powiedziała i ruszyły w drogę. Rozmawiały o wszystkim co się dało aż w pewnej chwili Violetta zaczęła śpiewać:


No se imaginan de que cosas hablamos
Estando nuestro sitio especial
CONVERSAR!

Francesca dołączyła do niej:


Moda, ragazzi, musica e vacanze

Sogni diventano, suonando canzoni

Razem zaśpiewały refren:


Planeta de las chicas , exclusividad 
La clave son las risas 
Código amistad

Pianeta delle ragazze esclusive 
La chiave è la risata 


codice di amicizia


Po zaśpiewanej piosence  Violetta spytała francesci:
- Jesteś z włoch? Umiem włoski, ale nie aż tak dobrze... a ty umiesz Hiszpański jakbyś była Hiszpanką.
- Tak... ale dobrze wymawiasz, nie przejmuj się nauczysz się tak jak ja nauczyłam się Hiszpańskieg. o.- szybko zaprzyjaźniły się. Były bardzo podobne. Miały te same pasje i podobne życie.
- Kim jest ten chłopak?- Włoszka wskazała chłopaka, który przeszedł obok niej. Był to ten sam osobnik, którego widziała wcześniej.
- To jest León Verdas. Kapitan drużyny koszykówki... przystojny co nie...- dziewczyny westchnęły. Francesca zobaczyła za Violettą  wysokiego chłopaka skradającego się i pokazującego żeby nie mówić nic dziewczynie. Zasłonił Violce oczy i powiedział:
- Zgadnij kto to?- ona zastanowiła się po czym odpowiedziała
- Hmm... Dieguś...- krzyknęła po czym przytuliła chłopaka.
- Nie umiesz się bawić- powiedział a ona musnęła jego usta. Zaczęli rozmawiać, a francesca poszła szukać swojej szafki.  Niestety lub na szczęście poślizgnęła się i prawie upadła, lecz złapał ją ciemnowłosy chłopak.
- Cześć... Marco jestem...- powiedział onieśmielony pięknem dziewczyny. Po czym wstali z podłogi.
- Francesca bardzo miło mi jest cię poznać.-z jej twarzy nie znikał uśmiech.
- Jesteś z włoch? - spytał Marco.
- Taak... aż tak to widać?- odpowiedziała a on kiwnął głową.

Minął następny tydzień a włoszka zyskała trzech przyjaciół, którzy byli dla niej całym światem. Już nie była taka smutna, znalazła nawet piękne miejsce w parku, gdzie wybierała się codziennie z przyjaciółmi. Gdy pewnego pięknego dnia szła przez park ujrzała JEGO.
Siedział na ławce i grał na gitarze. Gdy skończył, Francesca podeszła do niego i usiadła obok.. Chłopak uśmiechnął się:
- Ładnie Grasz...- zaczęła rozmowę włoszka patrząc w jego piękne zielone oczy.
- Francesco Resto... muszę ci coś powiedzieć- dziewczyna mówiła sobie w myślach " on zna moja imię!"
- Ja..ja...ja cię... kocham... Jesteś piękna i do tego mądra, a takie dziewczyny lubię. - powiedział a ona zarumieniła się lekko, było to dla niej zaskoczeniem.  Po tym jak zerwała z Francesco , nie wierzyła że znajdzie kogoś kto ją pokocha tak jak ona jego.
- Ja też cię kocham...- wydukała, po czym ich twarze zbliżyły się do siebie. Wszystko prowadziło do jednego - Pocałunku... Kiedy już miało dojść do pocałunku, zadzwonił telefon chłopaka, przez to że chłopak siedział na nim nieumyślne sam się odebrał i wydobył się z niego głos:
- I? Pocałowałeś już ją? Pamiętaj dzisiaj masz ostatnią szansę.- Chłopak wyłączył komórkę  a Fran uderzyła w jego twarz swoją ręką. Zamiast odejść spytała- Czy to prawda?- on pokiwał głową na znak że tak. Pobiegła na przód. Nie wiedziała co ma zrobic, to wszystko przyszło tak nagle, i szybko odeszło.  Wpadła na kogoś.  Gdy podniosła wzrok ujrzała marco.
- Marco!-rzuciła mu sie w ramiona. A on objął ją troskliwie, a ona przestała płakać. Chłopak wziął jej  kosmyk włosów , zawinął za ucho , po czym zbliżył się do jej ust.

Dziewczyna nie sprzeciwiła się temu co się stanie. Wręcz przeciwnie... Pocałowała go.
- Kocham cię!-powiedział prawie szeptem.
- Ja ciebie też.- Francesca musnęła jego wargi. Każda chwila spędzona z nim była magiczna. Wiedziała o tym od pierwszego spotkania z nim...


O 22 zadzwonił jej telefon. Na wyświetlaczu napisane było '' nieznany numer". Po za stanowieniu się odebrała go.

- halo
- cześć- poznała jego głos, już chciała się rozłączyć , ale on ciągnął dalej- przepraszam... nie chciałem cię zranić... nie kochałem cię ale gdy patrzyliśmy sobie w oczy poczułem coś czego nigdy nie czułem.. to był tylko zakład... wybaczysz mi?- spytał a ona przytuliła się do marco, który przed chwilą wszedł do jej pokoju.
-Masz gdzieś obok siebie lustro?- powiedziała do telefonu, a on przytaknął- To weź je do ręki... i upuść...- w słuchawce było słychać dźwięk rozbijającego się szkła.
- Rozbiło się, i co teraz... aha... chodzi o to że będę miał pecha przez 7lat.- powiedział nie rozumiejąc dlaczego dziewczyna mu to karze zrobić.
- Nie... teraz je przeproś i zobacz czy się pozbiera...- rozłączyła się. I przytulona do swojego chłopaka siedziała płacząc na łóżku.
- Ludzie ranią tak mocno... jak ich kochasz- powiedziała do siebie.
-Wiesz jak cię kocham- szepnął jej do ucha Marco a ona musnęła jego wargi, nagle do pokoju wpadła Violetta razem z Diego... Dziewczyna  krzyknęła:
- Aaaa!!! Będziemy chodzić na podwójne randki!- wszyscy zaśmiali się.
~~~~~~~~~~~~
-A co z Leonem? A Fran,Marco, Diego, Violetta?- spytała mała dziewczynka
-Leon Verdas przestał zwodzić dziewczyny, zrozumiał, że nie warto. Francesca i Marco... już na zawsze byli razem, wzięli ślub i teraz są bardo szczęśliwi. Violettcie nie poszczęściło się tak jak Francesce. Diego zmarł 2 lata temu na nowotwór. Dziewczyna zaszyła się w sobie, a z tym wszystkim pomógł jej Leon, który był ciągle obok niej. Oni też wzięli ślub.- odpowiedziała Naty po czym dodała- Chodźmy już Rose, ciocia Ludmiła czeka.- mała podbiegła do cioci, a Natalia do swojego męża.Gdy chodzili po parku zauważyli Violettę Fran i Marco. Pomachali im, a oni odwzajemnili ich gest.
- Oni są tacy szczęśliwi.
- Tak... tak jak my.- uśmiechnęła się do swojego męża po czym pocałowała go.

~~~~~~~


I jest Marcesca :* Hihi... Jeśli będzie tutaj 7 komentarzy to w  środę dodam jeszcze Naxi. 


PS: Zapraszam tutaj http://lustrzane-odbicie.blogspot.com/


~ Verminguezowa

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajny :) Tylko ten patent z lustrem gdzieś juz czytałam nie ściągnęłas go z skądś ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, ale to był patent z szklanką, a autorkę poinformowałam, a ona się zgodziła :)

      Usuń
  2. Cudowny! *.*
    Strasznie mi się spodobała forma w jakiej to napisałaś, genialnie! No i oczywiście Marcesca! <3 Kocham ich!
    Mogę to kiedyś wykorzystać? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. genialne,wspaniały one part, choć nie cierpie marcesci to nawet i się podoba

    OdpowiedzUsuń
  4. MARCESCA <3333333 Kocham ich
    One Shot bardzo fajny <3

    OdpowiedzUsuń