,,Miłość niesie ze sobą wielkie szczęście, o wiele większe od bólu, który przynosi tęsknota."
- Myślisz że ci wybaczę? Powiesz mi kilka słów i myślisz że
jestem w stanie ci wybaczyć?! A co robiłeś przez dwa lata? Powiedz szczerze.
Uwierzyłeś Larze. Kochałeś Larę…- Powiedziałam, a z moich oczu leciały łzy.
Zamknęłam mu drzwi przed nosem i jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Co ja
zrobiłam? Przecież ja go nadal kocham… Słyszałam jak bije w drzwi i prosi żebym
otworzyła… Ja jednak Płakałam tak kilka godzin. Przez jednego Leona! Leona,
który nagle pojawił się po tych kilku latach. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się. Leżałam pod drzwiami. Przypomniałam sobie wszystko... Leon... Osoba, którą kocham... Zaczęłam znowu płakać... Nagle poczułam że ktoś mnie dotyka. Była to… Moja mama? Przecież ona… Ona nie żyje! To niemożliwe.
- Kim jesteś?- Zapytałam niedowierzając.
- Violetto, nie poznajesz mnie?- Zapytała z uśmiechem.
- Mama? Co ja wygaduję. Ty nie żyjesz! Ciebie nie ma…-
Powiedziałam i znowu zaczęłam płakać.
- Violetto, chociaż wcześnie od ciebie odeszłam, to nigdy
cię nie przestałam kochać. Tak samo jak tamten młodzieniec. Uwierz mi.
Codziennie go widziałam. Widziałam jego łzy. Nigdy nie kochał Lary…
- To czemu nie przyjechał?
- Tego nie wiem… Ale wiem jedno.
- Co takiego?- Zapytałam zdziwiona.
- Ty go kochasz… Przyznaj.
- Kocham go.- Powiedziałam i znowu zaczęłam płakać.
- To musisz się pośpieszyć.
- Jak to?- Zapytałam zdziwiona.
- Za pół godziny, Leon wylatuje do Buenos Aires…-
Powiedziała.- Śpiesz się…
- Dzięuję… Mamo.- Odpowiedziałam, a moja mama zniknęła.
Obudziłam się... Czyli to był tylko sen? A może to prawda? Leon wyjeżdża! Nie mogę na to pozwolić. Szybko pobiegłam w stronę samochodu. Oczywiście brak paliwa… Zadzwoniłam do
Fran. Nie odbiera! Marco… Abonament nie dostępny. Zostało mi tylko jedno
wyjście… Muszę biec. Do lotniska dobiegłam w około 20 minut. Wbiegłam tam i
zaczęłam się rozglądać wokoło, szukając Leona.
- Samolot z Buenos Aires do Madrytu wyleciał.- Powiedziała
kobieta, a ja się załamałam. Przez moją głupotę straciłam na zawsze Leona…
Zaczęłam płakać. Właśnie pozwoliłam na to by Leon wyjechał… Nie mogę się
poddać! Zawsze Leon walczył o nasz związek, teraz czas, abym ja wzięła sprawy w
swoje ręce. Szybko pobiegłam do domu i zaczęłam się pakować. Nagle do mojego
pokoju weszła Franceska.
- Naprawdę go kochasz, nie?- Zapytała. Ja tylko przytaknęłam
głową.- Idź za głosem serca. Twoje bije tylko i wyłącznie dla Leona…-
Powiedziała, a ja ją przytuliłam.
- Dziękuję…- Odpowiedziałam.- Jeszcze tu wrócę!- Zaśmiałam
się. Po chwili byłam już na lotnisku. Pomachałam Fran i Marco, a następnie
wyruszyłam.
Kilka godzin później
Jestem w Buenos Aires! Tyle się zmieniło! Lotnisko całkiem
inne, Resto… Też bym nie poznała! Skierowałam się do domu taty i Angie.
Zapukałam. Otworzyła mi Olga!
- Moja mała kruszynka! Moja maleńska przyjechała!- Zaczęła
krzyczeć i mnie wyskiściwać. Po chwili przyszedł Ramallo, Angie oraz tata.
- Violu…- Zaczęłam z wszystkimi po kolei się witać. Za nimi
wszystkimi tęskiłam.
- Co cię do nas sprowadza?- Zapytała Angie.- A zresztą nie
ważne! Opowiedz mi jak tam.
- Przepraszam Angie, ale zostawię tu rzeczy i lecę. Muszę
porozmawiać z Leonem…- Powiedziałam, a mina mojej cioci zrzędła.
- Violu… Leon chciał żebyś mu wybaczyła, ale… Po prostu nie
wybaczyłaś i…- Zaczęła się jąkać.
- Postanowił że wybaczy Larze… Dzisiaj biorą ślub…- Powiedział
za Angie tata.
- Co? Gdzie?- Zapytałam ze łzami w oczach.
- Tam gdzie mieliśmy ślub.- Powiedziała Angie, a ja ruszyłam
w drogę. Zaczęłam biec, jak najszybciej umiałam. Gdy dobiegłam na miejsce,
rozpłakałam się… Zobaczyłam Leona, który
miał powiedzieć: ,, Tak” lub ,, Nie”. Rozejrzał się i nasze oczy się spotkały.
W tym momencie przypomniały mi się dobre i złe chwile z Leonem… Nasz pierwszy
pocałunek, pierszą randkę, wtedy kiedy wyznaliśmy sobie uczucia. Nigdy go nie
przestałam kochać i wiem że nigdy nie przestanę. Nie chciałam patrzeć na ich
ślub… Spóźniłam się. Odwróciłam się i poszłam. Zaczęłam nucić naszą piosenkę…
Podemos pintar,
colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin
tener alas...
Ser la letra en mi
canción,
Y tallarme en tu voz.
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać… Wszystko stracone… Nagle
poczułam że ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Nie to niemożliwe… Odwróciłam się i
ujrzałam… Leona.
- Przyjechałaś tu specjalnie… Dla mnie?- Spytał się.
- Tak… Leon, ja nigdy nie przestałam cię kochać…- Mówiłam
płacząc.- Przepraszam…- Powiedziałam i chciałam odejść, ale mnie zatrzymał.
Odwróciłam się, a on mnie pocałował… Poczułam się wtedy jak za dawnych lat. Jak
za czasów Studio…
- Przepraszam… Masz Larę..- Powiedziałam.
- Kocham tylko i wyłącznie ciebie…- Powiedział, a ja się
uśmiechnęłam. Następnie on mnie pocałował.
Kilka lat później
Mam na imię Violetta i muszę przyznać że kilka lat temu
myślałam że nigdy nie będę szczęśliwa, a jednak los się do mnie uśmiechnął. Mam
wspaniałego męża Leona, oraz dwójkę dzieci: Lodovicę oraz Daniela. Z Leonem
jesteśmy zgranym małżeństwem. Kocham go najbardziej na świecie…O wilku mowa.
- Dzieci śpią?- Zapytałam.
- Tak. Usnęły w połowie bajki…- Powiedział i położył się
koło mnie.
- Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie bardziej…- Odpowiedział i zasnęliśmy…
,, Miłość zwycięża nawet największe przeszkody. Nic nie jest
w stanie jej pokonać…”
Ta dam :) Oto druga i ostatnia część mojego pierwszego OS :D
Mam nadzieję że moje one shot'y będą się wam podobać :)
I mam takie pytanie... O kim chcecie żebył był kolejny OS ??? :)
~Kathrina Smile
Masz talent, jest super :) :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie mojahistoriaviolki.blogspot.com
Opowiadaniaonastolatce.blogspot.com
piękny *,* następny o Marceska lub Leonceska
OdpowiedzUsuń